Michał Giziński z certyfikatem systemu IFTER EQU2

bezpieczeństwo 28/11/2023

Zdobywamy kolejne kompetencje w zakresie systemów bezpieczeństwa automatyki budynkowej. Nasz zespół odbył właśnie szkolenie z instalacji i konfiguracji systemu IFTER EQU2. Prezentujemy certyfikat, który otrzymał nasz specjalista IT – Michał Giziński.

IFTER do polska marka, która z powodzeniem działa na rynku zabezpieczeń od ponad 20 lat. IFTER EQU2 to system do wizualizacji i integracji automatyki budynkowej, układów kontrolno-pomiarowych oraz systemów bezpieczeństwa, czyli Systemu Sygnalizacji Włamania i Napadu, Systemu Kontroli Dostępu oraz System Sygnalizacji Pożaru. To kolejny obszar działań oprócz wsparcia informatycznego, w którym zdobywamy coraz większe kompetencje. Świadczy o tym m.in. nawiązanie bliskiej współpracy z Centrum Naukowo-Badawczym Ochrony Przeciwpożarowej CNBOP-PIB, od którego otrzymaliśmy oficjalną certyfikację usług.

Nowe kompetencje w zakresie obsługi narzędzi marki IFTER to dowód na to, że nieustannie podążamy za nowymi rozwiązaniami, które usprawniają i automatyzują procesy związane z systemami zabezpieczeń.

Wielostanowiskowe i łatwo skalowalne systemy IFTER doskonale sprawdzają się w obiektach militarnych, w biurowcach, fabrykach oraz na lotniskach. Certyfikat upoważnia nas do instalowania, konfigurowania systemów IFTER EQU2 u swoich klientów, a także prowadzenia szkoleń dla użytkowników wspomnianej technologii.

bezpieczeństwo 14/11/2023

Październikowa konferencja naukowa w Centrum Naukowo Badawczym Ochrony Przeciwpożarowej Państwowym Instytucie Badawczym CNBOP – PIB, poświęcona systemom przeciwpożarowym dedykowanym autom elektrycznym oraz magazynom energii zapoczątkowała szeroką dyskusję na ten temat. Dziś wracamy do wniosków z konferencji oraz porównujemy wykorzystane w badaniach CNBOP-PIB akumulatory LTO oraz NMC. Swoją wiedzą oraz doświadczeniem dzieli się z nami mł. bryg. Wojciech Klapsa – kierownik Zespołu Laboratoriów Spalania i Wybuchowości CNBOP-PIB.

Przypomnijmy, że punktem wyjścia do rozważań na pierwszej konferencji CNBOP-PIB poświęconej bankom energii oraz autom elektrycznym były badania dwóch rodzajów akumulatorów stosowanych w autach elektrycznych – LTO oraz NMC. Celem eksperymentu było sprawdzenie możliwości wystąpienia uszkodzeń akumulatorów na skutek długotrwałego ładowania, ogrzewania zewnętrznym płomieniem oraz płytą grzewczą. Specjaliści CNBOP-PIB weryfikowali także skuteczność gaszenia ogniw na linii produkcyjnej z wykorzystaniem wody, urządzeń gaśniczych, płacht oraz kocy gaśniczych. Bezpieczeństwo aut elektrycznych oraz wszelkiego rodzaju magazynów energii, jak choćby magazynów przechowujących baterie do aut elektrycznych staje się w obliczu obecnych trendów rynkowych dużym wyzwaniem. Tym bardziej, że do tej pory brakowało konkretnych wytycznych odnośnie postępowania w przypadku awarii tego typu akumulatorów oraz sposobów ochrony przed tego typu zdarzeniami. Jakie wnioski, o których nie było mowy podczas konferencji, wyciągnięto?

Zacznijmy od porównania obydwu akumulatorów – LTO i NMC. Podstawowa różnica pomiędzy nimi polega na gęstości energii, którą mogą zgromadzić.
Baterie LTO charakteryzują się większym bezpieczeństwem oraz żywotnością – mówi mł. bryg. Wojciech Klapsa z CNBOP-PIB. – LTO są także bardziej stabilne w różnych warunkach temperaturowych w porównaniu z NMC. Koszt wytworzenia baterii LTO jest znacznie niższy – w przypadku NMC do produkcji wykorzystywane są bardzo rzadkie i drogie materiały jak kobalt i mangan. NMC charakteryzują się również bardzo wysoką gęstością energii w stosunku do wagi – w związku z tym gwałtowniej się palą i trudniej je ugasić – dodaje nasz rozmówca.

Nasz rozmówca generalnie jednak uspokaja, przekonując, że wcale nie jest tak łatwo wprowadzić baterie w stan awaryjny, bez udziału czynników zewnętrznych takich jak ogień czy wysoka temperatura. Zaprzecza tym samym zwiększonym obawom o bezpieczeństwo stosowania baterii elektrycznych w obliczu ostatnio nagłaśnianych przez media incydentów.

Owszem, ryzyka występują, ale są one raczej związane z wadami fabrycznymi czy nieprawidłowym użytkowaniem, np. przeładowywaniem oraz stosowaniem ładowarek nie dedykowanych danemu pojazdowi o wyższych parametrach, co w konsekwencji może uszkodzić zabezpieczenia i wprowadzić baterie w niebezpieczny stan . Choć w tym wypadku na pomoc właścicielom aut elektrycznych wychodzą obecne zabezpieczenia stosowane już na etapie produkcji. Mowa o systemach BMS, czyli Battery Management System, które chronią baterie przed przeładowaniem, a także sygnalizują ewentualne niebezpieczeństwo – mówi mł. bryg. Wojciech Klapsa.

Wnioski z dotychczasowych badań pokazują również, w jaki sposób postępować w przypadku pierwszych sygnałów o rozpoczynającym się pożarze, czyli pojawieniu się dymu z baterii. Na obecną chwilę najskuteczniejszą ochroną jest polewanie auta wodą oraz zastosowanie płachty gaśniczej, choć łatwo się domyślić, że “zwykły” śmiertelnik będzie miał raczej opory przed podejściem do palącego się auta. Tym bardziej, że tego typu pożary charakteryzują się mniej lub bardziej gwałtownymi płomieniami wyrzutowymi oraz mikro eksplozjami. Warto także pamiętać, że w przypadku pożaru baterii nie możemy mówić o zapobiegnięciu spaleniu się auta – baterie w autach elektrycznych instalowane są w podłodze, czyli elemencie tworzącym znaczną część pojazdu. Po drugie, schłodzenie baterii wodą jedynie hamuje albo mocno opóźnia pożar, zmniejsza jego gwałtowność oraz ryzyko przedostania się pożaru na sąsiednie auta stojące np. w garażu podziemnym.

Dodajmy, że testy w CNBOP-PIB zostały przeprowadzone na samych akumulatorach, a nie kompletnych pojazdach z zamontowanymi bateriami, – gaszenie pożaru w takich okolicznościach jest o wiele trudniejszym zadaniem i wymaga specjalistycznej wiedzy ekip ratowniczo-gaśniczych. Cieszy zatem fakt, iż w tym roku Instytut opublikował poradnik dla ratowników odnośnie prowadzenia działań podczas zdarzeń z udziałem pojazdów elektrycznych. Dokument można nabyć w CNBOP-PIB.

Bez kategorii 08/11/2023

Eksplozja rozwiązań IoT stała się dużym dobrodziejstwem dzisiejszych czasów. Okazuje się jednak, że często to, co ułatwia nasze codzienne życie może stać się pożywką dla hakerów. Przekonaliśmy się o tym na przykładzie hakowania systemów alarmowych w autach nowej generacji. Dane przechowywane w chmurze, do tego intuicyjna aplikacja to łatwy cel dla przestępców. Po włamaniu się do systemu zyskują dostęp do wielu funkcji i naszych danych. Podobne zagrożenia spotkać można w inteligentnych systemach alarmowych w domach. Złamanie zabezpieczeń, wykradzenie danych do logowania pozwalają w pełni swobodnie kontrolować alarmy domowe i włamać się do konkretnej nieruchomości w dogodnym dla przestępców czasie. Dziś nie spotkamy już raczej “tradycyjnych” włamywaczy z ciężkim przedmiotem do wybijania szyb czy niszczenia zamku w drzwiach. Współcześni złodzieje to ludzie z wiedzą techniczną, którzy doskonale wiedzą jak hakować systemy. Jak się przed tym uchronić?

Hakowanie systemów antywłamaniowych w domu

Czy szukając najlepszego systemu antywłamaniowego do domu zastanawialiście się kiedyś jak bardzo zabezpieczone są one przed atakami hakerskimi? Zapewne nie. Większość posiadaczy wymarzonego domu zwraca uwagę na wielkość firmy, stopień zabezpieczeń, dobiera niezbędną ilość czujek i kamer niejednokrotnie pomijając kwestie bezpieczeństwa tych produktów. Tymczasem najlepszym sposobem ochrony jest nie tylko wybór odpowiedniego systemu dla danej nieruchomości, jej uwarunkowań oraz trybu życia domowników, ale w równej mierze odpowiednia instalacja systemów alarmowych z myślą o ich odpowiedniemu zabezpieczeniu przed zhakowaniem i włamaniem.

Nasi specjaliści posiadają duże doświadczenie w montażu systemów alarmowych, systemów monitoringu oraz ich integracji. Do tego duże kompetencje w obszarze IT pozwalają na całościowe podejście do problemu, z myślą o zabezpieczeniu wszelkich dostępów.

O czym warto pamiętać przy instalowaniu systemów alarmowych w domu?

Po pierwsze, wszystko co znajduje się w chmurze, jest do zhakowania – to prosta zasada, która zwraca uwagę na rosnący problem bezpieczeństwa danych przechowywanych w publicznych chmurach. Tymczasem podstawową formą ochrony systemu jest uniemożliwienie potencjalnym hakerom uzyskania dostępu do sieci. Złotą regułą jest więc nie wyprowadzanie danych na zewnątrz i nie podłączanie każdego urządzenia do sieci lecz stworzenie jak najbardziej autonomicznego, niezależnego systemu.

Takie rozwiązania są dziś możliwe, nie są to jednak najprostsze i najtańsze produkty – w tym wypadku cena i jakość przekłada się jednak na nasze bezpieczeństwo, dlatego nie powinniśmy na tym etapie myśleć o oszczędzaniu.

Instalując system alarmowy w domu unikamy zatem rozwiązań bezprzewodowych – stawiamy raczej na fizyczne podłączenie elementów systemu. O tym jak ważny jest to aspekt świadczy m.in. fakt, że obecnie żaden system przeciwpożarowy nie działa bezprzewodowo. A jest to w końcu jeden z kluczowych systemów działających w największych i najważniejszych obiektach, w których na co dzień funkcjonujemy (szkoły, szpitale, kina, fabryki etc.).

Nawet najlepsze zabezpieczenia oraz korzystanie z rozwiązań bez chmury nie pomogą, jeśli nie będziemy pamiętać o regularnych przeglądach systemów. W tym wypadku mowa nie tylko o fizycznym sprawdzeniu wszystkich elementów, ale również weryfikacji logów, ewentualnych prób włamania, dostania się do osób niepowołanych do systemu. Z myślą o bezpieczeństwie warto pamiętać także o regularnych aktualizacjach systemu, które “łatają” ewentualne dziury, przez które przestępcy mogą dostać się do naszych danych.

Masz pytania o system alarmowy, chcesz go zintegrować z innym systemem? Napisz lub zadzwoń do nas.